Co słychać 511 metrów nad poziomem morza

Ktoś kiedyś napisał o Hotelu Poziom 511, że pomysł na ten hotel był taki, by budynek wgryzał się w skały. Z poziomu leżaka stojącego przed wejściem do hotelu, w pełnym słońcu i w ciszy myślę sobie, że w tym wgryzaniu się nie umiem (mimo, iż chcę) znaleźć nic agresywnego – ot gryzienie podczas całowania, za obopólną zgodą. Wszystko, jak być powinno.

3-

Jura Krakowsko-Częstochowska to okolice, które bardzo upodobali sobie organizatorzy imprez, zwłaszcza typu incentives. Wiadomo dlaczego.

Mało gdzie w Polsce można zrobić tak wiele – na tak niedużym terenie. Quady, off-road, wycieczki rowerowe, gry i zabawy plenerowe, ogniska, wspinaczka, paralotnie, skoki ze spadochronu, tyrolka. Wyliczać można w nieskończoność, a i tak zapewne się coś pominie.

Picie grzańca i pieczenie kiełbasek na Jurze może oczywiście skończyć się dla grup noclegiem w namiocie. Z doświadczenia jednak wiadomo, że w wyjazdach służbowych, integracyjnych nie zawsze o to chodzi. Zmęczyć się chcemy, a i owszem, pobrudzić, zmoczyć, przecisnąć przez szczeliny w skałach, ale po takim męczącym dniu najchętniej wskoczylibyśmy do hotelowego basenu. Albo rozgrzali się w saunie.  Do wspomnianych celów świetnie nadaje się takie oto miejsce, które mnie zauroczyło niecałe dwa lata temu i które jest jednym z tych, do których naprawdę warto wracać.

1

Hotel zaprojektowany został przez warszawskiego architekta – Tomasza Wuczyńskiego z Grupy Plus Architekci. Wybudowany w miejscu dawnego schroniska, wkomponowany w skały, wielokondygnacyjny, asymetryczny i piękny. Na tyle, że nawet ja, która nie znam się na architekturze, stanęłam przed nim (no dobra, położyłam się na leżaku) i znalazłam kilka powodów, dla których ludzka ingerencja w naturę nie kole w oczy tak bardzo.

Czym zachwyca to miejsce?

  • Po pierwsze, bo nie mogę inaczej, zlokalizowaną przy recepcji mini-biblioteczką, z książkami, które są idealnym remedium na brak lektury i to w dodatku trafiającymi idealnie w mój czytelniczy gust (ciekawe kto w tym hotelu czyta to, co ja? )poziombiblioteczka

 

  • Drogą dojazdową, która jest tyleż ładna, co bardzo dziwnie skonstruowana. Bez drogowskazów, bez reklam, bez informacji. To sprawia, że jak już w końcu przejedziesz ostatni fragment między skałami i zobaczysz hotel – masz wrażenie, że to tajemnicza schadzka, o której tylko ty i on wiecie. My kobiety lubimy takie schadzki.
  • Tarasem, na którym można zjeść śniadanie, obiad, kolację, a wieczorem wypić wino. Kocami, którymi się można otulić, wiklinowymi krzesłami i wszechogarniającą ciszą.
  • Organizowanymi akcjami – czy to zeszłorocznymi „Wieczorami Jurajskimi pod skałą” (żałuję, że nie miałam okazji usłyszeć sióstr Przybysz śpiewających między skałami) czy to tegorocznym Biegiem Charytatywnym 511 Serc dla Oliwiera. Jeśli dodać do tego wieczorki jazzowe (w każdy piątek), spotkania podróżników i nową akcję z kinem plenerowym między skałami – na przykład w takiej scenerii:kinopoziom511to całość wygląda naprawdę zachęcająco.
  • Świetnie prowadzoną stroną na FB – nienachalnie, informacyjnie (przede wszystkim), ciepło i otwarcie.
  • Lokalizacją między skałami. Świadomością, że tylko 300 metrów dzieli nas od ogrodzienieckiego zamku. Tym, że z tego tarasu, po śniadaniu, można spacerując przejść w kilka minut przejść – ze świata człowieka, do świata przyrody.
  • Kuchnią, która w końcu przystaje do cen (swojego czasu hotel miał z tym spory problem)
  • SPA – z basenem, z którego nie chce się wychodzić. I ze strefą saun, która przylega do wapiennej skały.511 3 - 003 (2)
  • Panującym luzem i dress codem bez dress codu (bo co to za dress code – dres?). Nie ma tu czterogwiazdkowej sztampy, z których słyną hotele sieciowe, zachowującej się zgodnie z instruktażem pani na recepcji, ani dygających kelnerów. Wszędzie panuje luz, swoboda, brak pośpiechu i naturalność. Duże brawa…za dres.
  • Romantycznym otoczeniem (gdyby kiedyś ktoś jeszcze chciałby mi się oświadczyć, jeszcze-albo ponownie, to robiąc to w tym miejscu mógłby liczyć na przychylność. Wróć. Nie przychylność. Ale na wysokości 511 m.n.p.m  może bym się chociaż zawahała).

I mimo, że z tyłu głowy wciąż telepie mi się ta myśl „kto wyraził zgodę na to, by na skałach, w takim pięknym miejscu wybudować hotel”, to … nie umiem kłamać. Całość (te skały i budynek) tworzą kompozycję, która robi na mnie wrażenie. No sami przyznajcie…

_511 wizytówka

 Z rzeczy praktycznych (bo są tacy, którym nie wystarcza fakt, że jest po prostu ładnie):

  • Hotel czterogwiazdkowy
  • 42 pokoje, w tym 6 apartamentów.
  • W cenie noclegu oczywiście śniadanie i strefa spa (sauny + basen).
  • Niestety w hotelu nie ma siłowni.
  • W restauracji zawsze świetne menu sezonowe.
  • Dwie sale restauracyjne łącznie pomieszczą maksymalnie 80-120 osób. Ale najlepiej się sprawdzają przy mniejszych grupach.
  • Sale konferencyjne – max. 80 osób w układzie teatralnym.
  • Leżaki, krzesła, kanapy i koce. Świetny pomysł z lunchem między skałami.
  • Duży parking
  • A… już jutro KINO PLENEROWE. Ktoś się wybiera?

 

To nie jest artykuł sponsorowany, chociaż mógłby być. Zgodnie z założeniami bloga, jest to jeden z tekstów o zachwycie. Bo czasami świat tak nas zaskakuje, że zachwyca coś, co można mieć za pieniądze. W tym przypadku za całkiem spore (choć wiem, że to pojęcie względne).

Zdjęcia pochodzą z archiwum hotelu, ze strony www oraz ze wspomnianego fan page’a.

3 odpowiedzi do artykułu “Co słychać 511 metrów nad poziomem morza

  1. merti

    Witam. Odpowiedz mi proszę czy te skały dalej są ogólnodostępne by się po nich pospinać czy nie? Naprawdę, dobre pytanie: „kto wyraził zgodę na to, by na skałach, w takim pięknym miejscu wybudować hotel” ?

    Dzięki

    Pozdrawiam

    1. Be. Autor

      Cała Wyżyna czy Jura Krakowsko-Częstochowska pełna jest miejsc, w których można powspinać 🙂 A co do tego “kto wyraził zgodę” to już niestety pozostanie na zawsze pytaniem retorycznym 🙂

  2. Pingback: Szczypta tego „czegoś”, czyli kulinarny team building

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *